„Moja mama wychowywała mnie w przekonaniu, że najbliższych nie trzeba przepraszać. Po każdej kłótni po opadnięciu emocji zamiatała problem pod dywan i nawet jeśli dawano jej do zrozumienia, że zraniła kogoś słowem twierdziła, że “w nerwach się nie liczy”. Dla niej przeproszenie kogoś lub przyznanie się do winy, to chyba byłaby śmierć ego. Nigdy nie słyszałam, żeby kogoś przeprosiła, okazałaby w jej mniemaniu słabość” – to cytat jeden ze słuchaczek, która napisała do mnie na fanpage Lepsza Wersja Siebie w odpowiedzi na moją prośbę: „Dlaczego przepraszanie jest trudne”. Cytuje to, bo wydaje mi się ta sytuacja wcale nie jest rzadka. Wyobrażam sobie, że życie z kimś bliskim o takich poglądach to musi być naprawdę trudna sprawa. Jak to możliwe, że są osoby, które przez całe swoje życie nigdy nie użyły słowa przepraszam? Jakie to ma konsekwencje dla relacji? Odcinek, który przygotowywałam dwa tygodnie, rozmawiałam na ten temat z każdym, kogo spotkałam, zakupiłam kilka książek i dziś prezentuję wam ostateczny kształt tego czego się dowiedziałam oraz moje osobiste doświadczenia w tym temacie.
Zapraszam do wysłuchania 36 odcinka podcastu Lepsza Wersja Siebie:
Zacznijmy od prostego ćwiczenia umysłowego. Przypomnij sobie sytuację w relacji z druga osobą, w której zrobiłaś coś, co w drugiej osobie wywołało jakieś trudne emocje. Czegoś zapomniałaś zrobić albo zniszczyłaś coś, albo źle zrobiłaś. I teraz przypomnij sobie, jaka była twoja reakcja? Co powiedziałaś, co zrobiłaś? Jak zareagowała druga strona? Jak się wtedy poczułaś? To ważne uświadomić sobie swoją reakcję, bo zwykle jest ona podobna, nawykowa, postępujemy według pewnego wyuczonego lub nabytego schematu. I tu znowu – życie pisze różne scenariusze i będą wyjątki, ale chodzi o całokształt zachowań z których zapewne jakiś schemat się z tego wyłoni.
Żyjąc w bliskich relacjach z innymi nieuniknionym jest to, że czasem zawalimy. Albo zrobimy coś, co drugą osobę zaboli. I odbudowywanie tej relacji to jest coś, co się dzieje, abyśmy dalej mogli razem żyć, a przepraszanie jest elementem odbudowywania relacji.
Co więcej, aktywna praca nad rozwiązywaniem konfliktów w związkach wiąże się z krótko- i długoterminowymi korzyściami dla związku (Ogólnie, Sibley i Travaglia 2010).
Nie zawsze musi paść słowo przepraszam. Może być właśnie jakaś przestrzeni do rozmowy, zauważenie, że komuś zrobiłam krzywdę, upewnienie się też, bo nie każdy to jasno wyraża:
- Mam wrażenie, że to co powiedziałam sprawiło ci przykrość?
- Czy ja mogę zrobić coś, żeby to naprawić?
- Co chciałabyś abym zrobiła, żeby między nami było ok?
Dotarłam też do poglądu, że przepraszanie robimy dla nas samych, żeby pozbyć się poczucia winy, zwłaszcza do dzieci. I to też ciekawe i faktycznie jak się zdenerwuję albo podniosę głos to szybko przytulam i przepraszam i mi się robi lepiej, a dopiero skłoniło mnie do refleksji to podejście powyższe, co mogę zrobić, żeby mojemu dziecku było lepiej? I jak mu jest teraz?
Mogą być dobre i złe przeprosiny. Złe przeprosiny np. charakteryzują się zrzucaniem winy na drugą stronę:
- Przepraszam, że się zdenerwowałam, ale strasznie głośno krzyczeliście.
Dobre natomiast zawierają element odpowiedzialności, który zachowuję po swojej stronie.
- Przepraszam, że krzyczałam, to było nie na miejscu.
Jeśli zależy ci naprawdę, żeby przeprosić, to przepraszasz za swoje zachowanie, za swój akt, a nie za to, jak się ktoś poczuł. Czyli:
- Przepraszam, że uraziłam cię moim żartem i poczułaś się niedowartościowana albo dyskryminowana.
Tylko:
- Przepraszam za mój żart i do tego publicznie, żałuję że to zrobiłam i zaprzestanę takich żartów.
Bywają osoby, które nigdy nie przepraszają. Wypowiedzenie słowa „przepraszam”, jest dla tej osoby jak potwarz, coś, co uwłacza. Jak mama słuchaczki z początku odcinka. Takie osoby nie przepraszają, bo byłoby to przyznaniem się do winy, do popełnionego błędu i u nich ochrona obrazu samego siebie jest bardzo silna i potrzebna. Przepraszanie jest związane z samooceną. Już ponad 50 lat temu psychologowie społeczni (w tym Aronson 60 lat temu) odkryli, że jednym z najważniejszych wyznaczników ludzkich zachowań jest potrzeba zachowania poczucia własnej wartości. Czyli dążymy do utrzymania tego dobrego obrazu siebie we własnych oczach i przeciwstawiamy się faktom, które by temu myśleniu o mnie samej przeczyło. Jeśli uważam się za osobę doświadczoną, inteligentną, nieomylną, może to być w jakimś konkretnej dziedzinie, choć są osoby uważające się za nieomylne w każdej dziedzinie – to przyznanie się do błędu byłoby sprzeczne z obrazem samego siebie. Więc takie osoby tego nie robią, skoro to nie ja popełniłam błąd, to nie mam za co przepraszać. Często takie osoby szukają wymówek – właśnie by ochronić swój obraz siebie jako osoby niepopełniającej błędów – zrobiłam coś bo….
- Bo mnie sprowokowałeś.
- Bo mam dużo stresów.
- Bo się spieszyłam.
- Bo zrobiłeś coś nie tak.
Przepraszanie jest związane ze sposobem myślenia. Jeśli jesteś osobą wg koncepcji Carol Dweck nastawioną na trwałość, czyli wierzysz że masz stałe cechy, a każdy błąd świadczy o tym, że czegoś ci brakuje albo jesteś po prostu głupia, że coś takiego zrobiłaś, o wiele trudniej będzie przyznać się do polenionego błędu i po prostu przeprosić. Wtedy walka jest o wiele silniejsza, bo „walczysz” o coś bardzo ważnego, o obraz samej siebie i to jak się z nim czujesz. Zmiana sposobu myślenia o popełnianych błędach bardzo pomaga.
Przepraszanie jest związane z przekonaniami, jeśli masz w sobie przekonanie że „w złości to się nie liczy” albo „bliskich nie trzeba przepraszać, bo przecież oni i tak mi wybaczą, bo są rodzina”, to nie masz też potrzeby przepraszać.
Na przeciwległym biegunie są osoby, które ciągle przepraszają. Takie osoby z postawą „przepraszam, że żyję”. Z taką postawą może wiązać się brak wiary w siebie, niska samoocena, przekonanie, że inni są ważniejsi, że trzeba być zawsze miłym i ustępować, że nie można ranić, nawet gdyby to mnie miało ranić, czyli zgadzam się na coś, mimo że mi to nie pasuje, tylko po to, żeby komu nie zrobić źle. Niekoniecznie trzeba używać słów „przepraszam” żeby wciąż przepraszać. Wystarczy, że kiedy ktoś przekracza twoją granicę, ty nic nie robisz, zgadzasz się, przytakujesz. Postawę taką widać w zachowaniu – zgarbiony, unika kontaktu wzrokowo, często cichszy głos, nie zabiera głosu publicznie. Potrzeba akceptacji u innych jest tak silna, że w każdej sytuacji ponad własne potrzeby stawiamy relację i zabiegamy o nią i niezależnie od sytuacji bierzemy winę na siebie. Co smutne w tej sytuacji – tak bardzo nam na relacjach zależy, że zrobilibyśmy wszystko, a jakoś wcale szacunku innych w ten sposób nie zdobywamy.
To tyle jeśli chodzi o skrajności, jak to w życiu bywa, większość z nas jest gdzieś po środku.
Sposób w jaki przepraszasz to też może być coś, co nabyłaś w toku doświadczeń i rozwoju. Jeśli miałaś/masz rodziców, którzy nigdy nie przepraszali, a po każdej kłótni po prostu zaczynało się w domu mówić o ziemniakach i o tym co na obiad, jak gdyby nigdy nic, to może tak być, że robisz podobnie. Po kłótni po prostu zaczynasz mówić normalnie i jeśli partner zgodzi się na taką grę, to możemy tak grać całe życie – kłótnia i udajemy, że nic. Dopóki ktoś np. nie wybuchnie, gdy napięcie za bardzo urośnie.
Może być też tak, że w związku przeprosiłaś pierwsze 5 razy, a z drugiej strony nie doczekałaś się przychylnej reakcji, a dostałaś odrzucenie albo obrażanie i teraz już nie przepraszasz, bo uważasz, że to nie ma sensu. Gdzieś w tych mechanizmach zabrakło rozmowy po opadnięciu emocji:
„Zobacz ja przeprosiłam, ty odrzuciłeś i to mnie bolało, to co zrobimy następnym razem, bo nie chcę czuć się odrzucana, kiedy do ciebie przychodzę z czymś dla mnie tak niełatwym jak przepraszanie.” I wspólnie pracujemy nad tym, żeby nam obojgu było lepiej.
Dużo łatwiej jest też przepraszać osoby, które kiedy im coś zrobimy reagują smutkiem, a nie złością. Widzę, że kogoś zasmuciłam i to u mnie uruchamia emocję jak poczucie winy, czy żal i szczerze przepraszam. Ale często właśnie reakcją jak kogoś skrzywdzimy jest złość po drugiej stronie i wtedy trudno jest się przez tę czyjąś złość się przebić, trudno znaleźć w sobie odwagę, żeby przepraszać kogoś, kto się na nas złości. I tu też każda z was może sobie odpowiedzieć, jak reaguje bliska osoba, kiedy coś zawalisz, czy się smuci czy złości, bo przez złość się trudniej z przepraszaniem i naprawą relacji przebić.
Może być też tak że jesteś osobą, która wręcz domaga się i żąda przeprosin, a zwykłe słowo przepraszam jest dla ciebie niewystarczające. Dajmy na to ze poprosiłaś mnie o wysłanie listu a ja zapomniałam i mówię przepraszam, a ty robisz mi karczemną awanturę i to już robi się z tego nadmiarowa sytuacja. I jeśli cały czas napierasz na mnie, że okazałam brak szacunku i nigdy o tobie nie myślę i w zasadzie to nie liczę się z twoim zdaniem, to staję pod dużą presja i naciskiem i wcale nie mam ochoty na dalsze przepraszanie. Co można zrobić w takiej sytuacji? Możemy na przykład zadać pytanie:
„Czego się ode oczekujesz?”, czyli jakby zdemaskować to domaganie się nadmiernych przeprosin. Albo zrobić coś innego, co w psychologii nazywa się to „wyjściem na proces” i opisać co ta osoba robi:
„Słuchaj, poprosiłaś mnie o wysłanie listu i ja faktycznie zapomniałam, przeprosiłam cię i powiedziałam, że wyślę go dziś wieczorem, a ty chcesz abym cię przepraszała kolejne razy. Mogę jeszcze kilkakrotnie powiedzieć to słowo, ale nie uważam, bym zrobiła coś, co takich ponawianych co chwila przeprosin wymaga”. Różnie taka zdemaskowana osoba może zareagować, może okazać złość, ale najczęściej jest jak z aluzją, jak demaskujesz czyjeś zachowanie spokojnym głosem, bez złości, to można jakoś dalej w tej relacji przejść do kontynuacji.
Kiedy przepraszać? No kiedy robimy komuś coś, co on odczuwa za krzywdę w sposób zamierzony albo niezamierzony. I tu dochodzą dwie nowe trudności. Po pierwsze coś, co ja uważam za krzywdę może tak nie być postrzegane przez ciebie. I teraz, jeśli zależy ci na relacji i ktoś poczuł się pokrzywdzony, a ty tego za wielką krzywdę nie uważasz, to i tak niezbyt dobrą strategią jest mówienie „daj spokój, przecież to nic takiego”, no chyba że masz ochotę na kłótnię. Jeśli ktoś czuje się pokrzywdzony, dajmy mu prawo do tego, o ile oczywiście nie jest to przykład z powyżej, że domaga się godzinnych przeprosin na klęczkach. Zwykłe przyznanie, że czegoś zapomniałam, postaram się jutro pamiętać, może zakończyć naprawdę gruby konflikt wartości. Jeśli często pojawia się sytuacja, że robisz coś, co druga osoba uważa za krzywdę, a ty uważasz, że to żaden problem, to trzeba usiąść i o tym porozmawiać. Np. prawie zawsze się spóźniasz kilkanaście minut na spotkanie i uważasz, że to przecież tylko kilka minut, a osobie super zorganizowanej może to całkiem popsuć plan dnia. Jest to jakaś sprawa do wyjaśnienia, bo po prosu będzie się powtarzać, a może i będzie wokół tego narastał problem.
I po drugie – czy przepraszać za krzywdy nieintencjonalne? Jeśli jestem z kimś w bliskiej relacji, to z reguły wiem, co go skrzywdzi. Ale bywa i tak, że jak na przykład miałam odebrać paczkę z poczty i zapomniałam, bo po prostu myślami byłam gdzie indziej, nie było to intencjonalne ale jednak druga strona zadowolona nie będzie. „Akt przepraszania” w takiej sytuacji zmniejsza niezadowolenie i złość po drugiej stronie. To już każdy musi sobie zważyć, co jest dla niego trudniejsze: ujma, że użyję słowa „przepraszam”, (albo – ostatnio usłyszałam, że małe przepraszam to jest słowo „sorki”), czy niezadowolenie albo być może złość po drugiej stronie. Przepraszając po prostu sprawiasz, że druga osoba staje się ważna. Stawiasz na relację. Słowo przepraszam jest dla relacji lepsze niż na przykład:
„Przecież odbierzesz sobie następnym razem, wielkie mi co” .
Jeśli przepraszasz to szczere przeprosin zawierają w sobie dwa elementy akt skruchy i chęć poprawienia się. Stale powtarzane sytuacje krzywdzące drugą osobą zmniejszają moc przepraszania. Jeśli obiecałaś, że to się nie powtórzy a za 3 dni robisz to samo, to tak, jakbyś kasowała te przeprosiny.
Jak nauczyć dziecko przepraszania – po pierwsze – jak nie uczyć. Jeśli dziecko zrobiło coś przypadkiem np. potrąciło siostrę niechcący, albo nawet celowo, maluch reaguje złością i uderza babcię, to zmuszanie go rozkazującym tonem w stylu „natychmiast przeproś babcię” albo „proszę przeprosić siostrę” – nie jest najlepszym sposobem. Jeśli kiedykolwiek tego próbowałaś, to wiesz jaka pada odpowiedź- „NIE!”. Zmuszanie do czegokolwiek rodzi w człowieku reaktancję, czyli dążenie do przywrócenia wolności wyboru. Być może dodanie tutaj jakiś słów grożących karą spowoduje mechaniczne wypowiedzenie słów przepraszam, ale zapewne nie o takie przepraszanie nam chodzi. Chodzi nam o to, żeby mały człowiek zrozumiał, że to co on robi ma wpływ na innych, czasami tym wpływem powoduje ból albo krzywdę, a to nie dobrze. Nie chcemy krzywdzić, a jeśli tak się stało, to naruszyliśmy relację z tą drugą osobą i jeśli teraz mały człowieku na tej relacji ci zależy (bo za chwilę będziesz chciał się z siostrą pobawić ), to jakoś tę relację trzeba odzyskać a przepraszanie może być do tego kluczem.
Są badania, które pokazują czemu starsze dzieci nie przepraszają (Harriet Lerner) i to mnie bardzo mnie poruszyło, kiedy o nich usłyszałam. Czemu dzieci nie przepraszają rodziców, dorosłych? Ze względu na reakcję jaką dostają w zamian. Najgorszą reakcja to odrzucenie, to coś, czego tak bardzo się boimy, kiedy czujemy się tacy skruszeni tym przyznawaniem się do winy, przychodzimy do tej drugiej strony, tak jakby skazani na jej reakcję, to coś najgorszego, co nas może spotkać w tej sytuacji, to odrzucenie przeprosin. I wyobrażam sobie, że kiedy my dorośli decydujemy się na przepraszanie, to musimy też być gotowi i mieć w sobie tę odwagę i umieć to udźwignąć, że zdarzyć się może nam w życiu taka sytuacja, że ktoś ich nie przyjmie. To będzie trudne. Jednak w bliskich relacjach nieprzyjmowanie przeprosin to droga do pogorszenia relacji. U dzieci to może spowodować, że w ogóle przestaną przepraszać. Co często mówimy, kiedy ktoś (dziecko) przeprasza:
- A czemu dopiero teraz:
- Dobrze, że to zrozumiałeś.
- Mam nadzieję, że to się już nie powtórzy.
Zamiast:
Dziękuję za Twoje przeprosiny, doceniam to. I koniec.
Przyjęcie przeprosin to umiejętności, a akt przepraszania jest wyjątkowy, jeśli chcesz coś jeszcze dodać, omówić, zostaw to na później, a samo przepraszanie zostaw w spokoju.
Badania:
Karina Schumman (ang.)
Schumann, K.(in press). The psychology of offering an apology: Understanding the
Książki (ang.):
Why Won’t You Apologize?: Healing Big Betrayals and Everyday Hurts
Podcast(ang.):
https://brenebrown.com/podcast/harriet-lerner-and-brene-im-sorry-how-to-apologize-why-it-matters/
Live o przepraszaniu w duchu rodzicielstwa bliskości: