Kilka lat temu zmieniałam pracę i inwestowałam w swój rozwój, chciałam z etatu przejść na własną działalność i rozpoczęłam samodzielne poszukiwanie klientów na szkolenia i warsztaty. Założyłam firmę i płaciłam, co prawda preferencyjny, ale wciąż do zapłaty zus, trzeba było opłacić telefon, materiały biurowe, paliwo, dojazdy do klientów i z czegoś trzeba było żyć i bardzo szybko okazało się, że nie utrzymam płynności finansowej, a zaoszczędzonych pieniędzy po prostu mi nie wystarczy. Musiałam zwrócić się o pomoc i to pomoc finansową.
To było dla mnie straszne.
Dokładnie pamiętam ten moment, kiedy zwracam się do bliskiej osoby o pomoc, pamiętam swoje nieudolne słowa, zażenowanie i wręcz fizyczne cierpienie. Po całej tej sytuacji się rozchorowałam, tak bardzo było to dla mnie trudne. Pomoc końcowo otrzymałam i dla osoby, do której się po pomoc zwróciłam nie było w tym ani nic wielkiego, ani dziwnego, raczej tylko przez pewien czas podczas naszej rozmowy nie wiedziała o co mi chodzi, bo nie mogłam w sobie znaleźć odpowiednich słów do sformułowania prośby. Ale udało się.
Choć dalej nie jest to dla mnie łatwe, po wielu latach nauczyłam się, że zwracanie się po pomoc nie jest oznaką słabości i nikt od tego nie umrze, a jeśli to będzie moja duma to i tak nic wielkiego w porównaniu z tym, co cennego mogę zyskać.
Mam też w bliskim otoczeniu osobę, która ma dokładnie odwrotnie niż ja, zawsze mnie to fascynowało. Po prostu w każdej najmniejszej sprawie jeśli pomocy potrzebowała, wyszukiwała osoby z otoczenia i formułowała swoją prośbę zakładając, że jak ktoś nie będzie mógł, to po prostu odmówi i nic się wielkiego nie stanie. Mimo to, często uważałam, że osoba ta przekracza granice prosząc mnie, bo nie lubię odmawiać, a byłam do tego niejako zmuszona. Tylko czyj to jest problem? Mój, bo nie lubię odmawiać? Czy tej osoby, bo uważam że przekracza granice? Gdzie tu złoty środek? O tym w dzisiejszym odcinku.
Zapraszam do wysłuchania 39 odcinka LWS:
Na początek jak zwykle ćwiczenie umysłowe, zrób stop klatkę i zastanów się, pomyśl i odpowiedz na poniższe pytania:
- Kiedy ostatnio prosiłaś o pomoc?
- O co poprosiłaś? Kogo?
- Jak się czułaś przed prośbą?
- Jak się czułaś po tej sytuacji?
- Jak wyrażasz drobne prośby np: pomóżcie mi przy kolacji proszę albo „no nie dam sobie dzisiaj rady”
- Jak wyrażasz większe prośby, co to było, do kogo?
Znam osobę, która nigdy o pomoc nie prosi, nawet w najdrobniejszej sytuacji, gdyby potrzebowała łyżkę i stała od niej 5 metrów, a ja pół metra i akurat szła w jej stronę, to ona mnie o tą łyżkę nie poprosi. Wstanie i sama to zrobi.
Wzajemne służenie sobie w drobnych i większych sprawach jest elementem życia w społeczeństwie. Być może gdyby nie tzw. reguła wzajemności, to nie moglibyśmy się tak rozwinąć jako ludzkość. Reguła wzajemności była elementem wielu badań psychologicznych. Mówi o tym, że osoby, które się nam jakoś przysłużyły, mogą w zamian liczyć na przysługę z naszej strony i jest to bardzo silna potrzeba. Jak sobie przypomnisz kogoś, kto ci zrobił przysługę, a potem prosił cię o coś w zamian, to możesz sobie uświadomić to napięcie, które się pojawia, kiedy nie chcemy lub nie możemy tego wykonać, czujemy się z tym po prostu źle.
Prawdopodobnie możemy uznać regułę wzajemności za podstawę powstania handlu. Jeden nazbierał jagód, drugi w tym czasie łowił ryby i dochodziło do wymiany.
Przy okazji warto dodać że reguła wzajemności działa bardzo silnie, nawet wobec przysług, o które wcale nie prosiliśmy, co może być jedną z przyczyn dla których trudniej się o przysługi zwracamy, po prostu boimy się, że będziemy komuś coś dłużni. Jest całkiem sporo badań na ten temat, sztandarowe jest badanie Regana. Już prawie 50 lat temu doktor Dennis Regan przeprowadził eksperyment, w którym osoby biorące udział w badaniu były proszone o ocenę dzieł sztuki. Wiecie, taka przykrywka, niby myślą, że to się bada, a bada się coś całkiem innego. W rzeczywistości w eksperymencie chodziło o to, że brał w nim udział jeszcze asystent Regana, który bezinteresownie, tuż przed całym badaniem (choć w rzeczywistości badanie już się zaczęło) przynosił butelkę coca-coli, bo akurat wracał z automatu i kupił też dla „badanego”. Cole dostawała tylko połowa biorących udział w badaniu, a połowa nie i co się okazało. Pod koniec eksperymentu osobom z obu grup (tym, które dostały cole i tym które nic nie dostały), asystent mówił, że sprzedaje losy na loterię samochodową i pytał, czy zechcieliby kilka kupić.
W grupie nr 1, niespodziewanie obdarowanej przez asystenta, osoby badane kupiły dwa razy więcej losów niż w grupie nr 2 – nieobdarowanej.
Po takich badaniach nastąpił wysyp technik sprzedażowych mających na celu zwiększenie sprzedaży z wykorzystaniem reguły wzajemności, jak chociażby darmowe próbki i promocje w hipermarketach. Nie będzie zaskoczeniem, jak powiem, że jak skosztujesz darmowej czekolady albo serka to będziesz bardziej skłonna ją kupić. Do tej pory pamiętam jak weszły do nas promocje w hipermarkecie i unikałam wszystkich Pań z promocji, żeby czasem nie poczuć się zmuszona do kupowania czegoś, czego nie potrzebuję. I choć promocje już przestały tak działać i mocno się na nie uodporniliśmy, to obserwuje na rynku różne ich modyfikacje – kup i poużywaj a możesz oddać, pierwsze lekcje gratis, darmowe ebooki etc.
Nie jest więc dziwne, że wiedząc o tym albo/i czując intuicyjnie ze reguła wzajemności działa jesteśmy ostrożni wobec darmowych rzeczy, wielkich gestów za którymi podejrzewamy, że kryją się intencje zarobienia na nas. I mimo że o tym wiemy i tak często wchodzimy w takie sytuacje.
Co jednak z osobami, które są nam bliskie, z którymi mamy głębsze relacje i nie podejrzewamy ich o żadne ukryte intencje, a mimo to, z jakiegoś powodu nie jestem w stanie poprosić o pomoc. Nawet wtedy kiedy jest nam trudno i nie dajemy sobie rady.
Proszenie (w tym zwracanie się o pomoc) to umiejętność. Co oznacza, że mogliśmy ją zdobyć w toku naszego wychowania i doświadczeń, albo wcale nie. Jak się chwilę przyjrzymy naszemu dawnemu wychowaniu ale jak i temu teraz to mocno promowane są umiejętności typu zaradność, samodzielność.
- “Jak pięknie się sama bawi.”
- “O jaki samodzielny chłopiec, sam sobie poradził.”
- “Spróbuj sam się tym zająć.”
Takie komunikaty oczywiście też są ważne bo faktycznie wzmacniają kompetencję jaka jest np. samodzielność i swego czasu bardzo mi się spodoba mem który znalazłam w internecie.
Jedna mama pyta drugiej: “Co ty takiego robisz, że Twoje dziecko jest tak samodzielne?:
A druga mama odpowiada: “Pozwalam mu na to.”
Z drugiej strony nigdy jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś pochwalił dziecko za wyrażenie prośby albo za poproszenie o pomoc.
“O jak dobrze że poprosiłeś mnie o pomoc, czasem razem oznacza skuteczniej i nic w tym złego.” No nie jest to popularne, żeby tak wzmacniać dziecko.
Jakiś czas temu zauważyłam u moich dzieci, taki sposób formułowania próśb:
“Nie umiem zdjąć swetra, nie umiem zdjąć swetra!”
Albo:
“Kto mi pomoże wyjść z huśtawki?”
Od tej pory bardziej się pilnuję i sama staram się formułować bezpośrednie prośby, zamiast:
“Kto mi pomoże przy kolacji?”
Mówię: “Zróbmy kolacje razem, wyłóż proszę córko talerze na stół.”
Zamiast:
“Kto tu zostawił ten ręcznik?”
To:
“Zanieś proszę synku ręcznik do łazienki.”
Zamiast:
“Co tu robią te zabawki?”
to:
“Włóż proszę klocki do pudełka, a książki na półkę.”
Takie bezpośrednie próby przynoszą rezultaty. Bo na pytanie „kto tu zostawił ten ręcznik” jakoś nikt się nigdy nie zgłaszał.
Aktualnie wychowując dzieci mamy tak dużo zadań, że o wiele częściej jesteśmy zirytowani kiedy musimy pomóc dziecku np. posprzątać roztłuczoną szklankę, a bardzo zadowoleni gdy dziecko w spokoju, ciszy i samodzielnie zajmuje się czymś w swoim pokoju. Umiejętności jaką jest proszenie o pomoc i wyrażanie prośby uczymy dziecko na dwa sposoby – po pierwsze zawracając się do dziecka o pomoc.
“Poproszę cię żebyś pomogła mi segregować pranie.”
“Poproszę wyłóż talerze na stół.”
Im więcej angażujemy dziecko w czynności domowe poprzez proszenie go o pomoc, tym po pierwsze, może poczuć się ono współodpowiedzialne za zajmowanie się domem, a po drugie uczymy go proszenia innych dając przykład przez to, że sami je prosimy o pomoc.
Po drugie, dziecko obserwuję nas i widzi jak my się ustawiamy w relacjach z innymi, czy wszystko muszę zrobić sama, czy proszę o pomoc i jak o ta pomoc proszę. Jeśli Twoi rodzice/opiekunowie rzadko prosili o pomoc, zarówno Ciebie jak i innych, a ty w innych okolicznościach nie zdobyłaś tej umiejętności to być może jesteś typową Zosią Samosią.
- Zosia Samosia najlepiej ze wszystkim radzi sobie sama, chce wszystko zrobić sama a proszenie o pomoc kojarzy jej się ze słabością. Taka Zosia Samosia może się też obawiać że kiedy poprosi to pomoc zostanie odrzucona – czytaj, czyli ja zostanę odrzucona jako osoba, a to będzie bolało. Mogło być tak że właśnie kiedy po taką pomoc kiedyś Zosia Samosia sięgnęła i jej nie dostała i teraz to powoduje blokady żeby prosić o kolejną.
- Taka Zosia Samosia może obawiać się oceny, że kiedy o pomoc poprosi to zostanie oceniona jako niezaradna, niekompetentna, niesamodzielna.
- Może być tez tak że możesz się obawiać że jak poprosisz o pomoc, to będziesz czuła że trzeba się odwdzięczyć i to może być bardzo silne i niepokojące odczucie.
- Wreszcie możesz być Zosią Samosią, która faktycznie uważa, że sama najlepiej zrobi. Zwłaszcza u menedżerów obserwowałam takie zachowania, że nie delegowali zadań, bo uważali, że o wiele szybciej (i lepiej, dokładniej, sprawniej) wykonają dane zadanie – ale najczęściej chodzi tu o oszczędność czasu. Faktycznie przekazanie czasem instrukcji do wykonania jakiejś czynności może trwać dłużej, niż sama czynność. Pytanie jednak jak inni mieliby się jej nauczyć, skoro tobie zawsze brakuje czasu, albo jest ci go żal żeby kogoś innego przyuczyć. W ten sposób wpadamy w błędne koło, po jakimś czasie mamy tych zadań za dużo, nie dajemy rady i możemy poczuć się sfrustrowani, że nikt dokoła nie jest wstanie nam pomóc.
Nie lubimy też prosić, bo druga strona często nie umie pomóc nam na naszych zasadach. Może się zdarzyć, że ktoś do kogo zwróciliśmy się o pomoc chce to zrobić po swojemu, nie ma w sobie gotowości na wysłuchanie nas i zrozumienia czego rzeczywiście potrzebujemy tylko gotowe, własne rozwiązania i to nas zniechęca.
Może być też faktycznie tak, że dawca, czyli ten do kogo się o pomoc zwróciliśmy oczekuje wdzięczności ponad miarę. I faktycznie trudno jest jednocześnie prosić i postawić granice a przynamniej nie jest to łatwe. Kiedy już proszę, to czuję się zobowiązania do brania wszystkiego i w takiej formie jaką ktoś daje, bo nie przyznaje sobie prawa do wybrzydzania.
Mówi się: „darowanemu koniowu w zęby się nie patrzy” więc jak już ktoś mi oferuje tą pomoc to nie daję sobie prawa żeby w nią ingerować i to jest trudne.
Robert Cialdini, twórca popularnej książki o wywieraniu wpływu daje na to radę, jeśli ktoś wyświadczył ci mała przysługę a w zamian oczekuje czegoś co dla ciebie jest ogromna przysługa, warto mieć tego świadomość i zadbać o siebie. Przeciwstawić się zakorzenionej w nas regule wzajemności – co jest trudne – i otworzyć rozmowę
“Jestem wdzięczna za Twoją wcześniejszą pomoc i mam w sobie chęć odwdzięczenia się, jednak to o co mnie prosisz nie jest możliwe do zrobienia.” I jeśli masz chęć możesz dodać: “Czy mogę dla Ciebie coś innego zrobić?” I tyle w tym temacie. Ważne żeby się za to nie biczować.
Większość z nas jednak lubi pomagać, lubimy być pomocni, czuć się pomocni. Taka Zosia Samosia jak się ją poprosi o pomoc, często lubi pomagać innym. Pomaganie innym sprawia, że możemy poczuć się ważni, że ktoś się do nas po pomoc zwrócił, że uważa nas za kompetentnych w temacie, że nam ufa, albo że jesteśmy dla niego ważni. Oczywiście o ile ktoś nie wisi na nas i nas nie wykorzystuje, ale nie o takiej sytuacji tutaj mówimy.
Zosia Samosia chętne pomaga ale sama nie pozwala, aby inni jej pomogli. Tych przyjemnych odczuć, których można doświadczyć podczas pomaganiaodmawia innym choć sama z nich chętnie korzysta udzielając pomocy.
I uwaga zdanie odcinka, odkrycie Ameryki i fajerwerki:
Poproszenie o pomoc, (w tym wyrażenie prośby) nie jest oznaką słabości. Przeciwnie, jest aktem odwagi. Jest też związane z poczuciem wartości, na tyle dobrze się ze sobą czuję, że nie obawiam się oceny innych, kiedy zwrócę się po pomoc, czuję się również na tyle silna, że gdy ktoś pomocy odmówi to będę potrafiła to udźwignąć.
Gdy prosimy o pomoc, stajemy się częścią społeczności, możemy się podzielić sobą nawzajem nie tylko pokazując swoją silną stronę – że tylko ja pomagam ale też pokazać że czasem tej pomocy potrzebuję, pozwolić innym poczuć się ważnym.
Jeśli sama nie jesteś Zosią Samosią, a żyjesz blisko z taka osobą, (swoją droga nie ma odpowiednika męskiego na Zosie Samosię, ale równie dobrze to może być oczywiście mężczyzna) to możesz zrobić kilka rzeczy.
Otworzyć rozmowę na temat proszenia o pomoc, a podczas takiej rozmowy możesz zadeklarować gotowość do udzielenia pomocy. Ja na przykład z moją osoba z otoczenia czasami mówię „jeśli pozwolisz mi jakoś pomóc to ja będę się czuła ważna i potrzebna”
Możesz tą osobę prosić o pomoc wprost czyli „modelować zachowania”.
W związku, w parze mamy pewien wzorzec myślenia, zachowania, wyniesiony z naszego domu rodzinnego ale to nie znaczy że nie możemy stworzyć własnego wzorca. Być może w rodzinie twojej lub twojego partnera nigdy nie zwracano się o pomoc a takie proszenie o pomoc kojarzono ze słabością ale ty możesz się temu świadomie przeciwstawić, możesz nazwać wprost, że wzajemne pomaganie sobie w rodzinie jest czymś naturalnym, a czasem rozwojowym, bo czegoś po prostu nie da się zrobić w pojedynkę i koniec, nie chodzi mi tylko o wniesienie ciężkiej kanapy do salonu ale o wielkie zmiany w życiu.
Jeśli jednak sama jesteś Zosią Samosią to zastanów się co stoi za twoim zachowaniem. Wzorzec mamy która o pomoc nigdy nie prosiła? Negatywne doświadczenie, kiedy o pomoc poprosiłaś i jej nie otrzymałaś? Obawa przed oceną? Kojarzenie prośby o pomoc ze słabością? Obawa przed wykorzystaniem? Przed regułą wzajemności? Nieumiejętność znalezienia właściwych słów?
A jeśli to ostanie i nie wiesz co powiedzieć to najlepiej jest mówić co myślisz:
„Jest mi trudno zwrócić się o pomoc bo jakoś kojarzy mi się to ze słabością, ale robię to bo naprawdę jej potrzebuje.”
Im bardziej konkretna będzie Twoja prośba tym bardziej otrzymasz to czego naprawdę potrzebujesz.
Czyli zamiast „Nie daje rady już z tym wszystkim”.
Zastanów się co konkretnie możesz delegować i proś o to:
“Chciałabym, abyś w tym tygodniu przejął odbieranie dzieci z przedszkola i przygotowywanie posiłków bo mam trudniejszy projekt w pracy, czy mogę Cię o to prosić?”
Bądź gotowa na negocjacje z drugiej strony i nie odbieraj ich osobiście. Jak mówiłam w poprzednim odcinku, w dzisiejszych czasach wzajemne realizowanie potrzeb często się wyklucza i jest to nieustanne poszukiwanie środka. Nie musi oznaczać złej woli po drugiej stronie.